Dlaczego nie poszłam na doktorat?
Lifestyle

Dlaczego nie poszłam na doktorat?

To pytanie nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać… Po mojej obronie magisterskiej z chemii kwantowej wiele osób pytało: co dalej? Może doktorat? Jakie masz plany? I choć wizja skrótu “dr” przed imieniem i nazwiskiem jest odrobinę kusząca, podjęcie takiej decyzji miałoby swoje konsekwencje. Ale właściwie czy była jakaś przeszkoda dlaczego nie poszłam na doktorat? Warto na niego iść?


Kto idzie na doktorat?

Jeszcze studiując na Uniwersytecie Jagiellońskim kilkukrotnie w ciągu całych studiów przewijała się myśl: doktorat. Część osób, które studiują ścisłe kierunki decyduje się na studia trzeciego stopnia. Pewien procent z nich to rzeczywiście zapaleni naukowcy, którzy w planach mają zostanie na uczelni, a dla relaksu czytają najnowsze publikacje naukowe. Dodatkową przyjemność sprawia im obcowanie z probówkami, hodowlami komórkowymi i odczynnikami. Oni tym żyją. Oczywiście wiadomo, że nie każdy doktorat wiąże się z siedzeniem w laboratorium… Pewnie na polonistyce albo geografii wygląda to zupełnie inaczej. Część osób idzie na doktorat, ponieważ nie mają pomysłu na siebie lub chcą przedłużyć swoje studenckie życie. Dość wygodna opcja, w szczególności jeśli w znacznym stopniu wciąż pomagają rodzice. Pewien odsetek doktorantów ma plan, ale nie jest on związany z zostaniem na uczelni. W jednostkach badawczych w całym kraju od czasu do czasu pojawiają się oferty dla osób, które ukończyły trzeci stopień i chcą pracować na wyższych stanowiskach. Niestety w Polsce takich ofert jest wciąż dosyć mało, więc to niepewna droga w budowaniu kariery.

Doktorat to jednak kawał czasu.

Zarobki na doktoracie.

Ostatecznie nie poszłam na doktorat, ale zanim podjęłam taką decyzję długo się zastanawiałam. Co jakiś czas zadawałam sobie różne pytania dotyczące wyboru takiej ścieżki życiowej. Wiadomo, doktorat to nie jest coś co na całe życie wiąże mnie z uczelnią, ale czułam niepewność. Warto dodać, że doktorat nie trwa rok, ani dwa. Trwa około 4 lata i jak się tak nad tym zastanowić – to jednak kawał czasu. Zaczęłam się rozważać, czy w tym samym czasie budowanie swojej kariery w innym miejscu (np. w korporacji) nie wyjdzie mi w przyszłości na lepsze. Głównie pod względem finansowym.

Jeśli dobrze trafimy, będąc na doktoracie możemy wyciągnąć nawet 3 tys. miesięcznie na rękę. Idąc do normalnej pracy po studiach (w zależności jakie kończyliśmy) nie zawsze jest szansa, że dostaniemy taką kwotę. Jednak po kilku latach ciężkich studiów doktoranckich może okazać się, że nie trafiliśmy dobrze z wyborem. Wtedy możemy mieć problem. Na uczelniach nie zawsze są gotowe miejsca dla świeżo upieczonych doktorów, więc nie mamy zagwarantowanego miejsca, które po ukończeniu powinno na nas czekać. W tym samym czasie po 4 latach pracy mamy już całkiem spore doświadczenie i zazwyczaj lepsze zarobki. Warto dodać, że będąc na doktoracie można zdobyć dofinansowania zwane grantami. Realizujemy wtedy dany temat, projekt i wtedy możemy zarobić większą sumkę. Pytanie czy to się opłaca i czy po kilku latach pracy np. w korporacji nie dostaniemy większych kwot. Dlatego wciąż uważam, że aby wytrwać trzeba być naprawdę zmotywowaną osobą.

Trzeba to czuć.

Kolejną sprawą są zainteresowania. Wydaje mi się, że jeśli nie do końca czujemy jakiś temat to nie warto w niego brnąć. Bo chyba nie chcemy być nieszczęśliwymi i przytłoczonymi ludźmi? Kiedy ma się już dwadzieścia kilka lat mamy dosyć byle jakich związków, byle jakich znajomości i poszukujemy czegoś co naprawdę sprawi, że będziemy szczęśliwsi. W takim wypadku czy naprawdę jest sens pójścia w coś, co już na początku poddajemy dużej wątpliwości? Aby być naprawdę dobrym naukowcem, czy profesorem trzeba czuć temat i podchodzić do tego z pasją. I o ile zagadnienia z chemii kwantowej były całkiem ciekawe, podobnie jak moje pierwsze i drugie studia z dziedziny biofizyki, to w ostatecznym rozrachunku nie do końca czułam, że to temat dla mnie. Przed wyborem takiej ścieżki naprawdę należy przeanalizować czy temat, który chcemy zgłębiać, wystarczająco nas interesuje.

No i nie myślcie, że doktorat to leżenie do góry brzuchem 😉 Takie studia pochłaniają nam sporo czasu i do tego wszystkiego często dochodzą jeszcze zajęcia ze studentami, które są obowiązkowe. Czytanie publikacji, eksperymenty w laboratorium, przygotowywanie materiałów dla studentów, nauka przed takimi zajęciami, a w tzw. międzyczasie zdawanie kolokwiów, egzaminów itd. Oczywiście wszystko zależy od tego, gdzie pójdziemy na taki doktorat.

A chyba najgorsza sytuacja to taka, jeśli na każdym kroku promotor zamiast ułatwić życie, utrudnia je.

Atmosfera.

Kolejna ważna sprawa to ludzie, którzy będą nas otaczać na naszej drodze. Profesorowie i promotorzy to osoby, które rzeczywiście jeśli są dobrzy, potrafią nas wesprzeć. Jeszcze lepiej, jeśli potrafią zainspirować i swoją postawą oraz pracą sprawiają, że nauka wydaje się przyjemniejsza. Niestety jak się okazuje, mało kto z moich znajomych trafił na naprawdę świetnych promotorów i miał z nimi dobrą relację. Najczęściej okazywało się, że nie potrafili znaleźć wspólnego języka, mieli humory, albo po prostu całkowicie olewali studentów i zostawiali ich na lodzie. A chyba najgorsza sytuacja to taka, jeśli na każdym kroku promotor zamiast ułatwić życie, utrudnia je, dokłada pracy. Ostatecznie pokazuje Ci, że w sumie to nic nie wiesz, a to on jest najmądrzejszy i jest panem sytuacji. Ja nie trafiłam na promotora, z którym miałabym dobrą współpracę, więc kontynuacja tego co już robiłam byłaby bez sensu. Myślę, że relacja jaka jest między promotorem, a studentem jest bardzo istotna i w dużej mierze warunkuje, jak będziemy podchodzić do naszych studiów. Ja staram się unikać w swoim życiu toksycznych ludzi i przestałam zabiegać o takie znajomości.

W moim odczuciu, jeśli nie macie natury naukowca zapaleńca, nie przepadacie za codziennym czytaniem najnowszych publikacji naukowych, a spędzanie czasu w ośrodkach naukowych Was po prostu męczy, to dajcie sobie spokój. Doktorat to decyzja na kilka lat i powinna być podejmowana świadomie, a nie pod wpływem impulsu. Ja długo zastanawiałam się nad właściwą decyzją i analizowałam wszystkie za i przeciw. Ostatecznie doszłam do wniosku, że raczej nie jestem z powołania naukowcem i nie chcę tracić kolejnych lat na chybiony wybór.

Dlaczego nie poszłam na doktorat?
Zdjęcia zrobione na Uniwersytecie Śląskim w laboratorium, 2014 i 2015 rok – darzę je wyjątkowym sentymentem 😉

Więcej tematów z kategorii lifestyle znajdziesz w kategorii LIFESTYLE.


 

Może Ci się spodobać...

Popularne artykuły