Za bardzo przejmujesz się, jaka jest opinia innych ludzi.
Psychologia

Opinia innych ludzi, za bardzo się nią przejmujesz.

Za bardzo przejmujesz się, jaka jest opinia innych ludzi. Czy martwisz się tym? Czy myślisz o tym „co ludzie powiedzą”? A może tak bardzo boisz się oceny przez nich, że paraliżuje Cię to i odkładasz swoje plany na później? Jeśli tak masz, to wiedz że ja też tak miałam.

Pamiętam jak jeszcze lata temu wrzucenie zdjęcia na Facebooka, bądź Instagrama bardzo przeżywałam. Nie było mowy o tym, żeby zdjęcie było byle jakie. Właściwie zawsze starałam się wrzucać takie, które w danym momencie bardzo mi się podobało. Jednak do czego zmierzam. Mianowicie do tego, że bardzo bałam się jak ludzie mnie ocenią, co powiedzą, ile “lajków” otrzymam itd. Czy będą to dobre komentarze, czy może nieprzychylne, sprawiające mi w jakimś stopniu przykrość. No dobrze, powiecie „do wszystkiego trzeba mieć dystans” albo „po co przejmować się takimi głupotami”. Jasne, zgodzę się z Wami. Jednak nie zawsze w danym momencie myślimy o tym tzw. „dystansie” i nie zawsze traktujemy takie coś jako „głupotę”. Gdy jest się w wieku, gdzie bardzo oczekujemy akceptacji przez innych ludzi, każda nieprzychylna uwaga może być dla nas dosyć drażliwym tematem.

 

Opinia innych ludzi, za bardzo się nią przejmujesz.


Miałam też momentami wrażenie, że bardziej staram się przypodobać innym. Chciałam każdego zadowolić i być idealną. No niestety tak nie było i tym bardziej mnie to frustrowało. Odnosiłam wrażenie, że z każdej mojej potyczki czy słabości, ktoś ma ubaw. Być może byłam przewrażliwiona, a być może ktoś rzeczywiście cieszył się z moich porażek.

Poznajemy drugie połówki i staramy się być idealni. Często to nie wychodzi, przychodzi rozczarowanie, a koniec końców rozstajemy się w poczuciu winy, że kolejny raz nie spełniliśmy czyichś wymogów.
Przeszłość, a to kim jesteśmy dzisiaj.

Chyba tak to jest, że gdy jesteśmy dziećmi, chcemy żeby rodzice byli z nas dumni i cała rodzina. Próbujemy zadowolić wszystkich dookoła. Dobrze, jeśli mamy wsparcie bliskich, a za przyniesioną do domu czwórkę, nikt nie ma pretensji „dlaczego nie piątka?!”. Kiedy dorastamy, chcemy aby otoczenie nas akceptowało. Każdy przejaw inności na tym etapie lub wyróżnienie się, może nie być pozytywnie odebrane przez rówieśników. Co za tym idzie, próbujemy dopasować się do środowiska, aby nie być tzw. wyrzutkiem. Jeśli natomiast nie potrafimy, jedyne co możemy dostać to wyzwiska lub pięść w nos – tak dla zasady i na wszelki wypadek, bo jest się „dziwakiem”. Na etapie dojrzewania, kiedy jesteśmy nastolatkami część faktycznie staje się osobami, które się izolują, a część wciąż próbuje zadowalać wszystkich dookoła.

Poznajemy drugie połówki i staramy się być idealni. Często to nie wychodzi, przychodzi rozczarowanie, a koniec końców rozstajemy się w poczuciu winy, że kolejny raz nie spełniliśmy czyichś wymogów. Kiedy zaś jesteśmy dorosłymi ludźmi (nauczeni tego, że wciąż musimy kogoś zadowalać i tego, że wystawiamy się na opinię innych), często rezygnujemy ze swoich planów, bojąc się kolejny raz negatywnych ocen i rozczarowań.

Media społecznościowe.

Dodatkowo media społecznościowe kreują wizerunek osób idealnych na każdym kroku. Idealny związek, idealny makijaż, idealne mieszkanie, idealne wakacje, idealne ciało, idealny pies, idealny posiłek … no idealne życie po prostu! A jakie jest Twoje? Pewnie szare. Kłótnie w związku są (albo w ogóle tego związku nie ma…), kreska na oku nierówno wychodzi, mieszkanie ciasne i ciemne, wakacje tylko w Ustce, raz w roku w obdrapanym hotelu, trzy fałdki na brzuchu, pies gryzie wszystko i zalewa podłogę, a posiłek wcale nie wygląda jakby wyszedł z rąk Magdy Gessler… No i jak się teraz czujesz? Część osób może i się nie przejmie, ale na pewno będzie grono, które oglądając takie zdjęcia i czytając treści stwierdzi, że są nieudacznikami życiowymi.

Pewna sprzeczność.

Ale czy nie ma tutaj przypadkiem paradoksu? Z jednej strony zazdrościmy ludziom ich sukcesów, że się odważyli, spróbowali i udało im się coś osiągnąć. Z drugiej zaś, my sami boimy się ryzykować bojąc się oceny innych i obawiamy się, jak środowisko zareaguje na nasze plany. A czy zdajecie sobie sprawę z tego, że te osoby które coś osiągnęły, właśnie kiedyś zaryzykowały i szły pod prąd?  Czy wiecie, że nie raz musiały zmagać się z krytyką, nieprzychylnymi komentarzami i nieprzespanymi nocami? Albo, że kolejne projekty nie wychodziły, a dopiero ostatni się udał?  My jako odbiorcy często nie widzimy tego, ile te osoby wkładają pracy na co dzień, aby piąć się w górę. Mnie osobiście tacy ludzie inspirują do działania i dają kopa. Nawet, jeśli są w jakimś stopniu kontrowersyjni.

To nie było tak, że pewnego dnia sobie wymyśliłam „będzie blog”, a już kolejnego założyłam. Ta decyzja dojrzewała bardzo długo. Dojrzewałam do tego latami, obawiając się reakcji ludzi.
Przykład strony internetowej.

To teraz podam Wam przykład z życia, gdzie nikt nie czekał aż zdarzy się cud. Ta strona internetowa. Zakładając ją zdawałam sobie sprawę, że narażam się na publiczną krytykę. Wiedziałam że będą osoby, które stwierdzą, że strona jest beznadziejna, że mogłaby być lepsza albo mogłyby powiedzieć, że zajmuję się głupotami zamiast robić „coś pożytecznego”. No dobra. A co według Was jest „czymś pożytecznym”? Myślę, że każdy ma swoją skalę i robi to, co uważa za słuszne. Ten blog jest dla mnie ważny z różnych powodów i poświęciłam bardzo dużo pracy, aby go stworzyć. To nie było tak, że pewnego dnia sobie wymyśliłam „będzie blog”, a już kolejnego założyłam. Ta decyzja dojrzewała bardzo długo. Przede wszystkim nie założyłam go wcześniej, bo właśnie bałam się oceny innych ludzi, tego co powiedzą. Po latach dopiero dojrzałam do takiej decyzji. PO LATACH. Nie przyszło mi to tak łatwo jak pewnie sądzicie, ale ponieważ byłam zdeterminowana, uznałam że wycofywać się już nie będę. Nawet jeśli ktoś skrytykuje artykuł, stronę czy pomysł. Oczywiście opinia innych ludzi jest w dużym stopniu dla mnie istotna, ale jak to się mówi “nie dam się zwariować”.

Taką stronę internetową możemy przełożyć na wiele aspektów. Podam Wam pierwszy z brzegu przykład, który mi się nasunął. Ktoś może obawiać się założyć biznes. Wiadomo, wiąże się to z finansami, ale hipotetycznie załóżmy, że je mamy. To teraz musimy się zareklamować, ktoś musi o nas usłyszeć. I tutaj jesteśmy narażeni na wszelkiego rodzaju krytykę, która skutecznie może podciąć nam skrzydła. Koniec końców nie zakładamy tego biznesu myśląc, że i tak się nie uda, ludziom się nie spodoba to co robimy itd.

Życia nam ubywa, a nie przybywa i każdy dzień zwlekania z różnymi pomysłami, decyzjami, oddala nas od szansy na spełnienie swoich marzeń.
Podsumowanie.

Pamiętajmy, że zawsze znajdą się ludzie, którzy zamiast cieszyć się z naszych sukcesów, będą nam zazdrościć i życzyć źle. Od takich najlepiej się odciąć. Przejmowanie się nazbyt, jak jest opinia innych ludzi, zazwyczaj skutecznie hamuje nas przed realizowaniem pomysłów, które chcieliśmy zrobić od dawna. Wydaje mi się też, że mimo wszystko ludzie częściej przejmują się tym, co obcy ludzie powiedzą, a nie bliskie nam osoby. Oczywiście nie twierdzę, że mamy w ogóle nie słuchać tego co mówi nam otoczenie. Krytyka czasem pomaga, o ile jest konstruktywna. Rodzina i bliscy często służą dobrymi radami i mogą spojrzeć na nasze plany z troszkę innej perspektywy. Pamiętajmy jednak, aby nie dać się przytłoczyć, gdyż to nasze życie i w znacznym stopniu od nas samych zależy jak my je przeżyjemy. Opinia innych ludzi ma znaczenie, jednak nie popadajmy w przesadę. Miejmy też na uwadze, że zawsze znajdą się osoby, które będą mieć wobec nas nierealne oczekiwania, a my nie jesteśmy w stanie zadowolić każdego z osobna.

Życia nam ubywa, a nie przybywa i każdy dzień zwlekania z różnymi pomysłami, decyzjami, oddala nas od szansy na spełnienie swoich marzeń. Kierujmy się przy tym zdrowym rozsądkiem, ponieważ każda nasza decyzja ma swoje konsekwencje.


Fot. Artur Kur


 

Może Ci się spodobać...

Popularne artykuły